niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4. "Okeej. Chcesz jechać ze mną?"

   Zawsze miałam problemy z orientacją. Muszę sprawdzać kierunki kiedy ktoś każe mi iść w prawo. Wtedy zastanawiam się, która to prawa. Dopiero po dwóch minutach ruszam w odpowiednim kierunku. Co dziwne, nie jestem blondynką. Nie ważne. 
   Szukam właśnie sali przylotów czekając na Anastasię. Wreszcie jakaś miła, starsza pani wskazuje mi ją. Cóż, dzięki Bogu na tym świecie są jeszcze jacyś dobrzy ludzie.
   Tak! Mam ją w zasięgu wzroku. Jak zwykle. Włosy rozjaśnione od Meksykańskiego słońca, idealna figura i ten firmowy uśmiech. Ale zaraz... Idzie w towarzystwie dwóch chłopaków! O rany... Są nieziemscy, podobni do siebie, ale zupełnie inni! Jeden o alabastrowej karnacji, zielonych oczach i burzy loków na głowie. Ubrany w szary garnitur, tego samego koloru krawat i białą koszulę. Ten drugi natomiast mulat, o oceanie czekoladowego tęczówek i kruczoczarnych włosach. Na sobie miał czarne rurki, które lekko opadały z jego bioder, bordową koszulkę, skórę i nike. Gorący.
   -Lia! - słyszę jej cudowny głos i od razu czuję jak dziura w moim sercu zostaje wypełniona. Bierze mnie w ramiona. Zaciągam się zapachem znanych perfum od Channel.
   -Brakowało mi Ciebie. -szepczę wpatrując się w jej oczy. Kiwa potwierdzająco głową przygryzając dolną wargę. Wypuszcza powietrze jakby zdjęła z siebie ciężar o wadze trzech ton. Ale przecież ta dwójka przystojniaków miała walizki, a ona tylko swoją torebkę Jimmy'ego Choo?!
   -Słyszałam, że spotkałaś się z Bieber'em! - stuka mnie żartobliwie w ramie, a ja chichoczę. Spuszczam wzrok i pocieram swoje spierzchnięte wargi o siebie. -Opowiesz mi potem. A to jest  Harry Styles i Zayn Malik. - otwieram usta w pełnym zdziwieniu. Zupełnie wmurowało mnie w kafelki na tym cholernym lotnisku! Zaciągam się tak cennym powietrzem gdy w tym samym momencie wyciągają do mnie ręce. Witam się z nimi pocałunkiem w policzek. Jeden ma czerwony i rozgrzany policzek, natomiast drugi zimny i twardy. Ugh. Są swoim przeciwieństwem.
  -Jestem Thalia. Thalia Sandiego. - kąciki moich ust świergoczą w wesołym uśmiechem. Posłałam pytające spojrzenie mojej przyjaciółce sponad rzęs. Wzrusza ramionami i dociera do Harry'ego. Obejmuje ją w pasie i przyciąga do siebie. Przyglądam się temu wszystkiemu z szeroko otwartymi oczami i rozdziawioną buzią. 
  -Chłopcy to koledzy mojego brata, Daniel'a. Zamieszkają u nas na jakiś tydzień, może dwa.- mówi jakby to było oczywiste, a ja byłabym jakąś głupią dwunastolatką. Przewracam oczami i wydaje z siebie jęk frustracji. -Laska?
  -Nie ma problemu. - wymuszam sztuczny uśmiech i ruszamy do taksówki.  
    Kiedy w końcu dotarliśmy do domu ruszyłam prosto do swojej sypialni. No może poza burknięciem do Any by pokazała naszym gościom sypialnie no i oczywiście sprzątnęłam za sobą pana Steward'a. Rozkładając się na wygodnym łóżku wybieram numer do naszej przyjaciółki Rosalie.
   -Hej Lia. - mówi jak zwykle radosna i pełna życia. Od razu poprawia mi się humor. Jak dobrze. 
   -Cześć Rosi. Co u Ciebie? - rzucam zaczepnie chcąc by nie wyczuła żadnego napięcia.
   -Huh, całkiem dobrze. Stasia już wróciła? - niemalże piszczy do mikrofonu dlatego odsuwam telefon na bezpieczną odległość od mojego ucha.
   -Tak. Ja właśnie po to dzwonię. Pomyślałam, że mogłabyś wpaść i przywitać się. Spędziłybyśmy wieczór przy dobrym winie i starych wspomnieniach. Huh, co ty na to?
   -Z chęcią! Będę za trzy kwadranse. Kocham Cię Thalia. - świergocze i kończy połączenie.  
   Ubieram czarne leginsy, czerwoną bluzkę na ramiączka i marynarkę. Cały ubiór dopełniały buty Christian'a Louboutin'a. Przyglądam się mojemu odbiciu w lustrzę i muszę przyznać, że wyglądam, no cóż... Genialnie. Dziękuje Louboutin.
   -Hej Anastasia! Wychodzę. Rosi niedługo przyjdzie. Ja wychodzę tylko na chwilę. - dopiero wtedy zauważam, że na sofie w salonie siedzi tylko ten cały... Zayn? 
   -Wyszła z małym Gnojkiem gdzieś. - wzrusza ramionami kierując wzroku ku mojej osobie. Uśmiecha się pod nosem gwiżdżąc cicho. To pewnie mój tyłek. Nie. Nie. Nie.
    Przygryzam wargę z poddenerwowania wiercąc dziurę w wykładzinie moją nowiutką szpilką. -Ookej. Chcesz jechać ze mną? - rzucam próbując nie okazywać swojego zdenerwowania. Choć w sumie... Nie będę ukrywać. Mam duuże, ogromnę problemy z poznawaniem nowych, przystojnych chłopaków. No co ja poradzę?
   -Spoko. Z miłą chęcią.- wstaje z wielkim uśmiechem na swoich różowych ustach, a ja tym razem z rozdziawioną buzią stoję w tym samym miejscu wmurowana.  -Idziesz mała? - wychodzi, a ja drepczę zaraz za nim. 
   Otwiera przede mną drzwi od strony pasażera, a ja z konsternacją marszczę brwi patrząc na niego. -Eee, ale Zayn... - jęczę cicho, ale ten nie daje mi kontynuować. Chwyta moją dłoń i zachęca bym wsiadła z tym swoim olśniewającym uśmiechem. Ugh, okej. 
   -Dziękuje. - szepcze mi do ucha wywołując miłe dreszcze na mojej alabastrowej skórze. Uśmiecham się szczerze i patrze jak obchodzi samochód by zając miejsce obok mnie. 
   Po chwili, gdy już skończyły się nam tematy, a mnie nadal zaskakuje to, że Zayn wie gdzie ma jechać decyduje się zapytać. - Hej Zayn... Słuchaj. Kiedy pytałam gdzie jest Ana, powiedziałeś o swoim bracie mały Gnojek, ale dlaczego? - zwróciłam głowę w jego stronę i już  wiem, że mogłam ugryźć swój cięty język.
   Mocniej ściska kierownice, a jego oddech staje się nierówny. O kurwa. 

No to macie kolejny rozdział. Tak samo beznadziejny jak każdy inny, ale cóż. Chciałabym komentarzy. Pod tamtym postem zastałam marny 1? Oczywiście bardzo serdecznie dziękuje za ten komentarzy, kocham Cię. Ale gdzie reszta? Mamy 4 rozdział i ponad 800 wejść, a tu po jednym komentarzu? Tak być nie może. Next jeśli będą 3 komentarze, jeśli nie to nie będzie nexta :C 
Love Ya xx Oliwia
 

4 komentarze: