piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 12 "To najlepsze co nas w życiu spotkało"

Nowy Jork, 18 listopada 2013r.
List nr.24
Najpiękniejsza księżniczko!
Widziałem ostatnio Twoją mamę. Świetnie radzi sobie w firmie, a jej nowa kolekcje rozkwita w najlepsze i ma świetną pozycję na rynku. Wiem, bo moja korporacja się tym zajmuję oraz zjadłem bardzo przyjemny lunch z Twoją mamą. Muszę także zacząć przygotowania do pokazu mody. Szkoda, że nie będzie Cię na nim. Nie będę miał dla kogo wyglądać tak świetnie ubrany w kolekcję Twojej Mamy. Choć może będzie kilka niezłych kobiecych wdzięków do poderwania. 
Nie mogę doczekać się czasu, w którym przyjedziesz. Święta będą wspaniałe i niepowtarzalne, magiczne. Już ja się o to postaram. Bardzo cieszę się na Twój przyjazd. Nawet chętnie zgodzę się na zakupy, ponieważ będę mógł spędzić czas z Tobą. Cały grudzień mam wolny od pracy, więc będziemy mieli mnnnóstwo czasu dla siebie. Czuję tę ekscytację i radość kiedy zobaczę Cię po przylocie. To tylko kilka dni. 
Mam nadzieję, że zawsze masz dobre warunki i wspaniałych ludzi, nad którymi masz kontrolę. Jesteś cała i zdrowa prawda? Co u Harry'ego? Jak się trzyma? Ana pyta o niego. Ostatnio przyjechała do NY na kilka dni. Spotkałem się z nią i opowiedziałem wszystko. Wyglądała na obojętną, ale w głębi duszy przeżywa to mocno. Z resztą nie dziwie jej się. 
W pracy jest wszystko w porządku. Wywaliłem recepcjonistkę, Jess. Za dużo sobie pozwalała, a ja tego nie toleruję. Jej miejsce zajęła Ann. Bardzo miła i mądra osoba. Polubisz ją ma podobny styl, ale PODOBNY. Ty wyglądasz we wszystkim co ona nosi o wiele lepiej. Byłem ostatnio na zakupach i kupiłem ci zajebistą bieliznę, oh naprawdę mój kolega też nie może się doczekać!
Bardzo Cię kocham. Tęsknie. I nienawidzę uczucia kiedy się budzę i nie czuje twoich słodkich, niewyparzonych ust na moich. Bardzo brakuje mi twojego śmiechu, ten piękny dźwięk.
Wytrzymam jeszcze trochę, ale wszystko dla Ciebie.
Na zawsze Twój, Zayn.
PS Żartowałem z tymi kobietami na pokazie. Mam nadzieje, że się uśmiałaś ;*


Czekałam na list od Zayn'a ponad tydzień. To była prawdziwa katusza, ale cóż za pięć dni wracam!
Kiedy przeczytałam ten list po moich policzkach ciurkiem leciały rzewne łzy. Napisał to naprawdę pięknie. Cholernie za nim tęsknie. Wszystko się diametralnie zmieniło, nie mogę uwierzyć. Mój pogląd na świat uległ zmianie, co tu dużo mówić. Doceniłam swoje życie i to co mam. Postanowiłam, że krótko odpiszę na list mojego ukochanego. W końcu całkiem niedługo się zobaczymy i wtedy porozmawiamy.


List nr.25
Kochany!

Nie chcę się rozpisywać, bo zapewne dostaniesz ten list dzień przed moim przyjazdem, ale to nie istotne. 
Dziękuje Ci, że porozmawiałeś z Moją Mamą i mam nadzieję, że dobrze poszło Ci na pokazie. Ugh, nie oszukujmy się. Ja to wiem! Jesteś idealny. Z Harry'm wszystko dobrze. Razem radzimy sobie świetnie. 

Kocham Cię, Thalia

Oddaje mój list Jeremy'emu, chłopakowi od poczty. W moją stronę zmierza Jessica, dziewczynka ze szkoły, którą szczególnie polubiłam. Ma bardzo trudną sytuację. Mieszka w zaniedbanym baraku z babcią, trójką rodzeństwa i samotną mamą, jej tata umarł. 
-Hej Jess. - uśmiecham się do niej i przytulam się do jej drobnego ciałka.
-Dzień dobry. Mam wspaniałe wieści! Przeprowadzamy się do nowego domu! - wręcz pisnęła podekscytowana.
-O mój Boże to wspaniale! - sama nie mogłam sie powstrzymać od okrzyku radości.
-A to wszystko pani zasługa, nie mam pojęcia jak się za to odwdzięczymy. -razem z Harry'm robiliśmy wszystko by im pomóc i udało się.
-To nie tylko moja zasługa, ja po prostu starałam się pomóc. Po to tu jestem, to chciałam robić w życiu. - posłałam jej pokrzepiający uśmiech i chwyciłam jej drobną dłoń. -Pokażesz mi miejsce, w którym teraz zamieszkacie? - murzynka zgodziła się natychmiastowo. Po piętnastu minutach dotarliśmy pod średniej wielkości bungalow zrobiony z cegły. Otworzyła przede mną drzwi, a ja weszłam do środka. Trzy sypialnie, salon, kuchnia i łazienka. To takie przejście ze slamsów, na willę. Naprawdę. Warunki sie nieporównywalne. 
-Już jutro tu będę spała. - pokazała mi pokój. Jego ściany były koloru różowego, a meble w bieli kontrastowały. Jedno-osobowe łóżko, mała szafka, krzesło, biurko i lampka. -To najlepszy co nas w życiu spotkało.- rzekła ze łzami w oczach. Potarłam jej ramiona i odpowiedziałam równie szerokim uśmiechem



Kurdę.... Nie wiedziałam co już mam pisać! W następnym rozdziale bardziej się wykażę, obiecuje xx
Porszę, komentujcie ale ja i tak dodam w miarę wcześnie przez tę 15 dniową zwłokę.
Przepraszam, dziękuje, kocham xx
Oliwia